~~ 3. ~~
Norwegia, Lillehammer
Wieczór dobiegał końca. Dziewczyna obserwowała
życie norweskich ulic przez mokrą szybę samochodu. Rozpadało się na dobre.
Jednak najgorsza pogoda nie była w stanie zepsuć reszty tego dnia. W rytm
muzyki ostrożnie przytupywała ozdrowiałą stopą. Droga nie trwała zbyt długo.
- Pani pozwoli. - uśmiechnięty Stjernen otworzył dziewczynie drzwi, podając jej dłoń.
Dziewczyna skorzystała z gestu i powoli wysiadła z samochodu. Z otoczenia, w którym się znajdowali, dały się słyszeć hałasy dobiegające z tylniej strony posiadłości. Dźwięk głośnej muzyki, entuzjastyczne pokrzykiwania i nagle… wszystko ucichło, światła przed willą pogasły.
- Spokojnie! Sytuacja do opanowania! - głosu Velty nie można było pomylić z żadnym innym.
- Co ten chłopak znowu tam nawywijał? - kuzyn dziewczyny najwyraźniej był podenerwowany sytuacją, w końcu to głównie on odpowiadał za całe mieszkanie.
Alice natomiast stała oparta o strukturę domu, zmuszona zakryć dłonią usta. Rozbawiło ją to całe zajście z usterką na oświetleniu. Drużynę Norwegów kochała od dawna. Dokądkolwiek by nie poszli, razem zawsze wpadają w kłopoty. Tymczasem światła ponownie rozbłysnęły. Anders odetchnął z ulgą i zwrócił się do kuzynki, chwytając jej dłonie. Dziewczyna odniosła podejrzliwe wrażenie.
- Co knujesz? - zaczęła.
Chłopak ucałował ją w czoło i posłał jej tajemniczy uśmiech.
- Mamy dla ciebie taką… skromną… niespodziankę. - poprowadził ją za rękę prosto do części ogrodowej.
Miejsce zostało pięknie urządzone od czasu, gdy była tu ostatnim razem. Przypomniała sobie chwile, kiedy przesiadywała tutaj długimi popołudniami, kołysząc się na hamaku przytwierdzonym do gałęzi drzewa…, po którym nie było już ani śladu. Rozejrzała się dokładnie. Smutek spowodowany tym odkryciem sprawił, że dziewczyna początkowo nie zwróciła uwagi na wszelkie dekoracje: okrągłe stoły okryte bielutkimi obrusami, porcelanowe półmiski, ledowe światełka porozwieszane po całym ogrodzie, drogocenne zastawy. A wszystko to otaczał olbrzymi namiot ogrodowy, gdzie przyrządzony został również parkiet służący do tańca. Dziewczyna zaniemówiła z wrażenia. Nie wiedziała już, czy samym zdumieniem było piękno wystroju czy raczej świadomość tego, że spółka łobuzów sama wpadła na tak kreatywny pomysł.
-Szykujemy na jutrzejszy wieczór taki skromny bal. - nie obeszło się bez codziennego entuzjazmu Velty.
- Przyjdą sami ważni goście. - zaczął tłumaczyć Anders. - Trenerzy, gwiazdy sportu…
- Lepiej szykuj pamiętnik na autografy. - podkreślił Rune.
Chwilę jeszcze prowadzili żywą dyskusję na temat zbliżającego się ceremoniału. Wkrótce potem Anders zaprosił wszystkich do środka na kolację szefa kuchni. Od zawsze uważali, że Tom ma nadprzyrodzone zdolności w dziedzinie gastronomii. Tego wieczoru przyrządził prawdziwy specjał w postaci zasmażanych pomidorów i grillowanych plasterków ziemniaczanych.
- Kto to widział, żeby dziewczyna tak łapczywie jadła? - mruknął Hilde z buzią pełną własnego jedzenia, widząc Alice przecierającą co chwila usta serwetką.
- Musi mi szef koniecznie dać przepis. - odpowiedziała, przełknąwszy, a reszta co chwila sięgała po dokładkę.
Po skończonym posiłku każdy udał się do swoich pokoi. Alice jako jedyna pozostała przy stole. Nie miała tu jednak nic więcej do zrobienia, Anders chętnie wyręczył ją z babskich czynności, jakimi było zmywanie naczyń i uporządkowanie stołu. Siedziała więc w bezruchu na krześle, zamyślając się nad jutrzejszym przyjęciem. Wsparła brodę o dłonie i rozmarzyła się. Rozważała różne opcje ubioru, makijażu. Nie miała kompletnie pomysłu na siebie na tą okazję. W kwestii makijażu postanowiła pójść na żywioł, jednak odpowiedniej sukienki trzeba było poszukać. Zapowiada się solidna wizyta w galerii handlowej. Poderwała się z miejsca i wyszła na zewnątrz, chcąc odetchnąć chłodnym nocnym powietrzem. Miała zamiar oddalić się na kilka kroków od domu, aby udać się na orzeźwiający spacer, ale coś podpowiedziało jej zajrzeć do ogrodu. Udała się w tamtą stronę. Zatrzymała się w miejscu, gdzie w jutrzejszą noc zatańczą jej najbliżsi, a nawet starzy znajomi, z którymi już długo nie miała przyjemności porozmawiać. W Lillehammer od kilku lat panował pewien zwyczaj. Otóż od czasu do czasu organizowane były huczne bankiety z udziałem ważnych gości. Tym razem organizacją zajęła się norweska grupa skoczków narciarskich, więc zaproszeni zostali liczni producenci zbliżającego się sezonu, niektórzy trenerzy oraz pozostała kadra, która w tym roku weźmie udział w walce o Puchar Świata. Ogólnie rzecz biorąc, zapowiadał się wieczór pełen magicznych wrażeń. Alice podeszła do wieży elektronicznej i uruchomiła sprzęt. Wydobyła się z niej muzyka spokojna, z melodią skrzypiec w tle. Dziewczyna puściła wodze fantazji i wyobrażała sobie siebie w stroju balowym wykreowanym przez najlepszych projektantów, przeznaczonym specjalnie na tą wspaniałą okazję. Falbany jej krwisto-czerwonej sukni połyskiwały w świetle reflektorów nie mniej niż srebrzysty makijaż na jej powiekach, pod którymi skrywały się oczy błyszczące zachwytem. Publiczność przerywała płynność rozchodzącej się po sali muzyki gromkimi oklaskami. A ona jedna słyszała jedynie stukot własnych pantofli, które niosły ją powabnie po parkiecie. Zawsze przyznawała, że stworzona została do życia na scenie.
- Pani pozwoli. - uśmiechnięty Stjernen otworzył dziewczynie drzwi, podając jej dłoń.
Dziewczyna skorzystała z gestu i powoli wysiadła z samochodu. Z otoczenia, w którym się znajdowali, dały się słyszeć hałasy dobiegające z tylniej strony posiadłości. Dźwięk głośnej muzyki, entuzjastyczne pokrzykiwania i nagle… wszystko ucichło, światła przed willą pogasły.
- Spokojnie! Sytuacja do opanowania! - głosu Velty nie można było pomylić z żadnym innym.
- Co ten chłopak znowu tam nawywijał? - kuzyn dziewczyny najwyraźniej był podenerwowany sytuacją, w końcu to głównie on odpowiadał za całe mieszkanie.
Alice natomiast stała oparta o strukturę domu, zmuszona zakryć dłonią usta. Rozbawiło ją to całe zajście z usterką na oświetleniu. Drużynę Norwegów kochała od dawna. Dokądkolwiek by nie poszli, razem zawsze wpadają w kłopoty. Tymczasem światła ponownie rozbłysnęły. Anders odetchnął z ulgą i zwrócił się do kuzynki, chwytając jej dłonie. Dziewczyna odniosła podejrzliwe wrażenie.
- Co knujesz? - zaczęła.
Chłopak ucałował ją w czoło i posłał jej tajemniczy uśmiech.
- Mamy dla ciebie taką… skromną… niespodziankę. - poprowadził ją za rękę prosto do części ogrodowej.
Miejsce zostało pięknie urządzone od czasu, gdy była tu ostatnim razem. Przypomniała sobie chwile, kiedy przesiadywała tutaj długimi popołudniami, kołysząc się na hamaku przytwierdzonym do gałęzi drzewa…, po którym nie było już ani śladu. Rozejrzała się dokładnie. Smutek spowodowany tym odkryciem sprawił, że dziewczyna początkowo nie zwróciła uwagi na wszelkie dekoracje: okrągłe stoły okryte bielutkimi obrusami, porcelanowe półmiski, ledowe światełka porozwieszane po całym ogrodzie, drogocenne zastawy. A wszystko to otaczał olbrzymi namiot ogrodowy, gdzie przyrządzony został również parkiet służący do tańca. Dziewczyna zaniemówiła z wrażenia. Nie wiedziała już, czy samym zdumieniem było piękno wystroju czy raczej świadomość tego, że spółka łobuzów sama wpadła na tak kreatywny pomysł.
-Szykujemy na jutrzejszy wieczór taki skromny bal. - nie obeszło się bez codziennego entuzjazmu Velty.
- Przyjdą sami ważni goście. - zaczął tłumaczyć Anders. - Trenerzy, gwiazdy sportu…
- Lepiej szykuj pamiętnik na autografy. - podkreślił Rune.
Chwilę jeszcze prowadzili żywą dyskusję na temat zbliżającego się ceremoniału. Wkrótce potem Anders zaprosił wszystkich do środka na kolację szefa kuchni. Od zawsze uważali, że Tom ma nadprzyrodzone zdolności w dziedzinie gastronomii. Tego wieczoru przyrządził prawdziwy specjał w postaci zasmażanych pomidorów i grillowanych plasterków ziemniaczanych.
- Kto to widział, żeby dziewczyna tak łapczywie jadła? - mruknął Hilde z buzią pełną własnego jedzenia, widząc Alice przecierającą co chwila usta serwetką.
- Musi mi szef koniecznie dać przepis. - odpowiedziała, przełknąwszy, a reszta co chwila sięgała po dokładkę.
Po skończonym posiłku każdy udał się do swoich pokoi. Alice jako jedyna pozostała przy stole. Nie miała tu jednak nic więcej do zrobienia, Anders chętnie wyręczył ją z babskich czynności, jakimi było zmywanie naczyń i uporządkowanie stołu. Siedziała więc w bezruchu na krześle, zamyślając się nad jutrzejszym przyjęciem. Wsparła brodę o dłonie i rozmarzyła się. Rozważała różne opcje ubioru, makijażu. Nie miała kompletnie pomysłu na siebie na tą okazję. W kwestii makijażu postanowiła pójść na żywioł, jednak odpowiedniej sukienki trzeba było poszukać. Zapowiada się solidna wizyta w galerii handlowej. Poderwała się z miejsca i wyszła na zewnątrz, chcąc odetchnąć chłodnym nocnym powietrzem. Miała zamiar oddalić się na kilka kroków od domu, aby udać się na orzeźwiający spacer, ale coś podpowiedziało jej zajrzeć do ogrodu. Udała się w tamtą stronę. Zatrzymała się w miejscu, gdzie w jutrzejszą noc zatańczą jej najbliżsi, a nawet starzy znajomi, z którymi już długo nie miała przyjemności porozmawiać. W Lillehammer od kilku lat panował pewien zwyczaj. Otóż od czasu do czasu organizowane były huczne bankiety z udziałem ważnych gości. Tym razem organizacją zajęła się norweska grupa skoczków narciarskich, więc zaproszeni zostali liczni producenci zbliżającego się sezonu, niektórzy trenerzy oraz pozostała kadra, która w tym roku weźmie udział w walce o Puchar Świata. Ogólnie rzecz biorąc, zapowiadał się wieczór pełen magicznych wrażeń. Alice podeszła do wieży elektronicznej i uruchomiła sprzęt. Wydobyła się z niej muzyka spokojna, z melodią skrzypiec w tle. Dziewczyna puściła wodze fantazji i wyobrażała sobie siebie w stroju balowym wykreowanym przez najlepszych projektantów, przeznaczonym specjalnie na tą wspaniałą okazję. Falbany jej krwisto-czerwonej sukni połyskiwały w świetle reflektorów nie mniej niż srebrzysty makijaż na jej powiekach, pod którymi skrywały się oczy błyszczące zachwytem. Publiczność przerywała płynność rozchodzącej się po sali muzyki gromkimi oklaskami. A ona jedna słyszała jedynie stukot własnych pantofli, które niosły ją powabnie po parkiecie. Zawsze przyznawała, że stworzona została do życia na scenie.
(…)
Usłyszawszy płynącą
w środku muzykę, przystanął na posadzce z wiklinową tacą w dłoni i zaczął
obserwować. Wtedy Ją ujrzał. Wyglądała niebiańsko, kreśląc tańczące kształty w
wieczornej ciemności. Jej ruchy były delikatnie i poprawne, aż zdawać by się
mogło, że dziewczyna nigdy nie uległa wypadkowi. Przykuwała jego uwagę swoim
kobiecym stylem i żywą naturą. Żyła swoim światem, wciąż pozostawając sobą.
W tamtej chwili pragnął porwać dziewczynę w objęcia i spojrzeć w jej błękitne
oczy. Być może tam doszukałby się odpowiedzi na zagadkę, która dręczyła go od
momentu, kiedy tylko się tu zjawiła. Przyjechała jak gdyby nigdy nic. Wróciła w
rodzinne strony, zamieszkała w Lillehammer i nagle cały jego światopogląd
znajduje się pod znakiem zapytania. Zawsze przekonywała go myśl, że kariera
sportowa to coś, co do końca życia będzie stawiał na pierwszym szczeblu.
Tymczasem coś zaczęło się w nim zmieniać. Zamiast koncentrować uwagę na
kolejnych treningach, które rozplanował sobie na nadchodzące dnie, on stał tu
ciągle, ogarniając wzrokiem obiekt zainteresowania, i z wrażenia upuszczając
tacę pełną deserowych łyżeczek.
(…)
Huk, który rozległ
się nagle w pobliżu, rozproszył Alice i wytrącił ze sfery wyobraźni. Podeszła pospiesznie do urządzenia, by
wyłączyć muzykę.
- Przestraszyłem Cię? - zmieszany Daniel zbierał właśnie z kamiennej podłogi sztućce.
- Obserwowałeś mnie. - Alice była poirytowana zaistniałą sytuacją.
Nie czekała dłużej na odpowiedź blondyna. Po prostu zeszła z parkietu i skręciła w stronę domu. Tymczasem jej dłoń spotkała się z jego dłonią. Stanowczym ruchem zatrzymał ją.
- Dasz się zaprosić na czekoladę i popcorn? Tak w ramach skromnych przeprosin. - zapytał znienacka.
Popcorn. Całkowicie zapomniała o nocnym maratonie filmowym, na który byli umówieni. Co prawda, reszta załogi pewnie smacznie już spała. Postanowili zrealizować plan na wieczór we dwójkę.
- W sumie… czemu nie. - rozchmurzyła się po niedługim zastanowieniu.
Odbyli jeszcze krótki spacer po ścieżce ogrodowej i wrócili do domu. W salonie przywitało ich ciepło dobywające się z kominka, w którym ogień nie zdążył jeszcze przygasnąć.
- Proponuję jakiś straszny film. - odezwała się pierwsza Alice.
Daniel spojrzał na nią w milczeniu, oczekując sprostowania.
- Dawno nie oglądałam. Przyda się mała odmiana. - dokończyła krótko.
Wyszła do kuchni, by przygotować rzeczy przydatne do seansu. Szybko odnalazła szklany półmisek, do którego wsypała gotowy popcorn. W drugim pokoju blondyn już zajmował się przygotowaniem wybranego filmu.
- Zdawało mi się, że mówiłeś coś o czekoladzie. - mruknęła Alice, przekraczając próg oświetlonego salonu.
Daniel napełniał właśnie dwa szklane pucharki bursztynowo-pomarańczowym cydrem.
- Wprowadziłem małe zmiany. Jeśli nie masz nic przeciwko temu… - mówił, uśmiechając się do współtowarzyszki i podając jej pucharek do ręki.
- Mam. - przyjęła od blondyna trunek, po czym roześmiała się wesoło.
Spodobała jej się nagła zmiana planu. Oboje upili po małym łyku cydru.
- Wypijmy za jutrzejszy bankiet. - zaproponowała Alice.
Blondyn zbliżył się do niej o krok i wspólnie rozkoszowali się smakiem napoju alkoholowego. Atmosfera stała się przyjemna. Usiedli na miękkiej sofie, by rozpocząć nocne kino. Od czasu do czasu kosztowali trunku, który w magiczny sposób pobudzał w nich pozytywne emocje. Przegadali praktycznie pół filmu, większość czasu patrząc na siebie i obserwując wzajemne zachowania.
- Powiedz mi, Alice. - zaczął chłopak. - Tyle razy mieliśmy okazję pobyć ze sobą. A jednak nic o sobie nie wiedzieliśmy do dzisiaj. Jak to się stało? - popatrzył przed siebie w zupełną ciemność, którą rozświetlała jedynie lampka nocna.
- "Te wszystkie okazje zawsze chciałam wykorzystać." - pomyślała dziewczyna, z trudem powstrzymując się, by nie wypowiedzieć swoich myśli na głos. - Nie mam pojęcia, Dan. - okłamała go.
- Dobrze mi się z Tobą rozmawia, Alice. - sam nie wiedział, po co jej to mówił... po prostu poczuł, że tak trzeba.
- Gdybyś czegoś potrzebował, zawsze możesz na mnie liczyć. - zdobyła się na skromny uśmiech.
- A gdybym czegoś potrzebował właśnie teraz?
Spojrzała na niego z zapytaniem w oczach. Chwycił ją za rękę. Spodziewała się jednego, ale nie mogła pozwolić sobie na głupstwa. Nie po tym, co ostatnio przeżyła. Cofnęła dłoń.
- Chciałem tylko zapytać, czy nie pomogłabyś mi przy wybieraniu marynarki na jutro. - uśmiechnął się smutno.
Okłamał ją. Tak naprawdę zapragnął w tamtej chwili czegoś jeszcze.
- Trzeba było tak od razu! Wyciągnę Andersa i razem pojedziemy. Jemu też przydałoby się coś sensownego do szafy. Ty widziałeś w ogóle jego rzeczy? W większości koszul się przecież nie mieści! - roześmiała się wesoło.
Alice widocznie się rozchmurzyła. Zabolała go ta zmiana. Trwali chwilę w milczeniu, aby kontynuować oglądanie filmu.
Kiedy wreszcie zegar wybijał północ, powieki Alice zaczęły ciężko opadać. Jej głowa bezładnie wspierała się na ramieniu Daniela. Obejmował dziewczynę z troską. Patrzył, jak miarowo oddychała. Przysnęła, wtulona w niego. Blondyn zmrużył oczy, ostrożnie zbliżając usta do jej czoła.
- "Gdybym tylko wiedział, że to byłaś Ty." - przypominał sobie dawne czasy.
Melodia płynąca z zegara rozbudziła blondynkę.
- Pójdę już. - odezwała się sennym głosem. - Dobranoc. - wydusiła z siebie i opuściła salon.
Domykając za sobą drzwi swojej sypialni, poczuła, jak na jej twarzy mimowolnie gości uśmiech. Zarzuciła na siebie koszulę nocną i opadła ciężko na świeżo pachnącą pościel. Zaczęła analizować szczegóły z ostatnich godzin. Na myśl przyszły jej nagle wspomnienia sprzed kilku lat. To był czas, kiedy wkrótce zamierzała wyjechać na studia. Każdą wolną chwilę spędzała w towarzystwie kuzyna, który był dla niej potrzebnym wsparciem. Pamięta dobrze dzień, w którym Anders zabrał ją do pobliskiej restauracji na ciastko z lukrem. Weszli do środka, sprawiając wrażenie raczej szczęśliwej pary zakochanych, niż kuzynostwa. Przysiedli przy ladzie barowej, składając zamówienie na wybrane słodkości. Po drugiej stronie bufetu stał właśnie On. Jako początkujący skoczek narciarski nie posiadał jeszcze własnego sponsora, dlatego dorabiał tam za barkiem. Zmienił się bardzo od tamtej pory. Jeszcze wtedy wyglądał na niedojrzałego chłopca, posiadającego wysokie ambicje, którym w pełni oddał się na skoczni. Jego rysy twarzy zawsze zdradzały tą szorstką indywidualność. W tamtym czasie nie mieli sposobności porozmawiać tak jak dziś to miało miejsce. Szanowała go ze względu na Andersa. Traktowali siebie z obojętnością. A dziś, jak gdyby nigdy nic, spędzała z nim przyjemne chwile przy lampce cydru.
- "Alice. Nie rób głupot." - skarciła samą siebie w myślach, przypominając sobie o nieszczęśliwej miłości, która spotkała ją w Stanach.
Bolesne wspomnienia dopadają w najmniej oczekiwanych chwilach. Wiedziała o tym doskonale. Samotne noce w morzu łez dały jej dużo do zrozumienia. Otrząsnęła się i schowała swoje smukłe ciało pod chłodną kołdrą. Zanim zamknęła oczy, przyrzekła sobie, że wspomnienia dzisiejszego wieczoru również postara się puścić w niepamięć. Nie miała zamiaru przeżywać kolejnych rozczarowań w swoim życiu. Ponownie obdarzy Daniela obojętnością. Tą obojętnością, która okaże się sztuczna tak samo jak przed laty. Prawda jest taka, że wtedy w restauracji zobaczyła w nim coś wyjątkowego. Myślała o nim każdej nocy. On nigdy nie wydawał się być zainteresowany jej osobą. Była dla niego jedynie kuzynką przyjaciela, którą po prostu często widywał. Myślała, że wyjazd na studia wybije jej z głowy to całe szaleństwo. Nie myliła się. Zakochała się na nowo. Nie wiedziała tylko, że miłość ta nie będzie miała przyszłości, a zauroczenie sprzed lat odrodzi się na nowo. Dziewczyna wtuliła twarz w poduszkę. Miała nadzieję, że szybko zaśnie, kończąc dzień pełen wrażeń. A kiedy się obudzi, to wszystko okaże się jedynie snem.
- Przestraszyłem Cię? - zmieszany Daniel zbierał właśnie z kamiennej podłogi sztućce.
- Obserwowałeś mnie. - Alice była poirytowana zaistniałą sytuacją.
Nie czekała dłużej na odpowiedź blondyna. Po prostu zeszła z parkietu i skręciła w stronę domu. Tymczasem jej dłoń spotkała się z jego dłonią. Stanowczym ruchem zatrzymał ją.
- Dasz się zaprosić na czekoladę i popcorn? Tak w ramach skromnych przeprosin. - zapytał znienacka.
Popcorn. Całkowicie zapomniała o nocnym maratonie filmowym, na który byli umówieni. Co prawda, reszta załogi pewnie smacznie już spała. Postanowili zrealizować plan na wieczór we dwójkę.
- W sumie… czemu nie. - rozchmurzyła się po niedługim zastanowieniu.
Odbyli jeszcze krótki spacer po ścieżce ogrodowej i wrócili do domu. W salonie przywitało ich ciepło dobywające się z kominka, w którym ogień nie zdążył jeszcze przygasnąć.
- Proponuję jakiś straszny film. - odezwała się pierwsza Alice.
Daniel spojrzał na nią w milczeniu, oczekując sprostowania.
- Dawno nie oglądałam. Przyda się mała odmiana. - dokończyła krótko.
Wyszła do kuchni, by przygotować rzeczy przydatne do seansu. Szybko odnalazła szklany półmisek, do którego wsypała gotowy popcorn. W drugim pokoju blondyn już zajmował się przygotowaniem wybranego filmu.
- Zdawało mi się, że mówiłeś coś o czekoladzie. - mruknęła Alice, przekraczając próg oświetlonego salonu.
Daniel napełniał właśnie dwa szklane pucharki bursztynowo-pomarańczowym cydrem.
- Wprowadziłem małe zmiany. Jeśli nie masz nic przeciwko temu… - mówił, uśmiechając się do współtowarzyszki i podając jej pucharek do ręki.
- Mam. - przyjęła od blondyna trunek, po czym roześmiała się wesoło.
Spodobała jej się nagła zmiana planu. Oboje upili po małym łyku cydru.
- Wypijmy za jutrzejszy bankiet. - zaproponowała Alice.
Blondyn zbliżył się do niej o krok i wspólnie rozkoszowali się smakiem napoju alkoholowego. Atmosfera stała się przyjemna. Usiedli na miękkiej sofie, by rozpocząć nocne kino. Od czasu do czasu kosztowali trunku, który w magiczny sposób pobudzał w nich pozytywne emocje. Przegadali praktycznie pół filmu, większość czasu patrząc na siebie i obserwując wzajemne zachowania.
- Powiedz mi, Alice. - zaczął chłopak. - Tyle razy mieliśmy okazję pobyć ze sobą. A jednak nic o sobie nie wiedzieliśmy do dzisiaj. Jak to się stało? - popatrzył przed siebie w zupełną ciemność, którą rozświetlała jedynie lampka nocna.
- "Te wszystkie okazje zawsze chciałam wykorzystać." - pomyślała dziewczyna, z trudem powstrzymując się, by nie wypowiedzieć swoich myśli na głos. - Nie mam pojęcia, Dan. - okłamała go.
- Dobrze mi się z Tobą rozmawia, Alice. - sam nie wiedział, po co jej to mówił... po prostu poczuł, że tak trzeba.
- Gdybyś czegoś potrzebował, zawsze możesz na mnie liczyć. - zdobyła się na skromny uśmiech.
- A gdybym czegoś potrzebował właśnie teraz?
Spojrzała na niego z zapytaniem w oczach. Chwycił ją za rękę. Spodziewała się jednego, ale nie mogła pozwolić sobie na głupstwa. Nie po tym, co ostatnio przeżyła. Cofnęła dłoń.
- Chciałem tylko zapytać, czy nie pomogłabyś mi przy wybieraniu marynarki na jutro. - uśmiechnął się smutno.
Okłamał ją. Tak naprawdę zapragnął w tamtej chwili czegoś jeszcze.
- Trzeba było tak od razu! Wyciągnę Andersa i razem pojedziemy. Jemu też przydałoby się coś sensownego do szafy. Ty widziałeś w ogóle jego rzeczy? W większości koszul się przecież nie mieści! - roześmiała się wesoło.
Alice widocznie się rozchmurzyła. Zabolała go ta zmiana. Trwali chwilę w milczeniu, aby kontynuować oglądanie filmu.
Kiedy wreszcie zegar wybijał północ, powieki Alice zaczęły ciężko opadać. Jej głowa bezładnie wspierała się na ramieniu Daniela. Obejmował dziewczynę z troską. Patrzył, jak miarowo oddychała. Przysnęła, wtulona w niego. Blondyn zmrużył oczy, ostrożnie zbliżając usta do jej czoła.
- "Gdybym tylko wiedział, że to byłaś Ty." - przypominał sobie dawne czasy.
Melodia płynąca z zegara rozbudziła blondynkę.
- Pójdę już. - odezwała się sennym głosem. - Dobranoc. - wydusiła z siebie i opuściła salon.
Domykając za sobą drzwi swojej sypialni, poczuła, jak na jej twarzy mimowolnie gości uśmiech. Zarzuciła na siebie koszulę nocną i opadła ciężko na świeżo pachnącą pościel. Zaczęła analizować szczegóły z ostatnich godzin. Na myśl przyszły jej nagle wspomnienia sprzed kilku lat. To był czas, kiedy wkrótce zamierzała wyjechać na studia. Każdą wolną chwilę spędzała w towarzystwie kuzyna, który był dla niej potrzebnym wsparciem. Pamięta dobrze dzień, w którym Anders zabrał ją do pobliskiej restauracji na ciastko z lukrem. Weszli do środka, sprawiając wrażenie raczej szczęśliwej pary zakochanych, niż kuzynostwa. Przysiedli przy ladzie barowej, składając zamówienie na wybrane słodkości. Po drugiej stronie bufetu stał właśnie On. Jako początkujący skoczek narciarski nie posiadał jeszcze własnego sponsora, dlatego dorabiał tam za barkiem. Zmienił się bardzo od tamtej pory. Jeszcze wtedy wyglądał na niedojrzałego chłopca, posiadającego wysokie ambicje, którym w pełni oddał się na skoczni. Jego rysy twarzy zawsze zdradzały tą szorstką indywidualność. W tamtym czasie nie mieli sposobności porozmawiać tak jak dziś to miało miejsce. Szanowała go ze względu na Andersa. Traktowali siebie z obojętnością. A dziś, jak gdyby nigdy nic, spędzała z nim przyjemne chwile przy lampce cydru.
- "Alice. Nie rób głupot." - skarciła samą siebie w myślach, przypominając sobie o nieszczęśliwej miłości, która spotkała ją w Stanach.
Bolesne wspomnienia dopadają w najmniej oczekiwanych chwilach. Wiedziała o tym doskonale. Samotne noce w morzu łez dały jej dużo do zrozumienia. Otrząsnęła się i schowała swoje smukłe ciało pod chłodną kołdrą. Zanim zamknęła oczy, przyrzekła sobie, że wspomnienia dzisiejszego wieczoru również postara się puścić w niepamięć. Nie miała zamiaru przeżywać kolejnych rozczarowań w swoim życiu. Ponownie obdarzy Daniela obojętnością. Tą obojętnością, która okaże się sztuczna tak samo jak przed laty. Prawda jest taka, że wtedy w restauracji zobaczyła w nim coś wyjątkowego. Myślała o nim każdej nocy. On nigdy nie wydawał się być zainteresowany jej osobą. Była dla niego jedynie kuzynką przyjaciela, którą po prostu często widywał. Myślała, że wyjazd na studia wybije jej z głowy to całe szaleństwo. Nie myliła się. Zakochała się na nowo. Nie wiedziała tylko, że miłość ta nie będzie miała przyszłości, a zauroczenie sprzed lat odrodzi się na nowo. Dziewczyna wtuliła twarz w poduszkę. Miała nadzieję, że szybko zaśnie, kończąc dzień pełen wrażeń. A kiedy się obudzi, to wszystko okaże się jedynie snem.
(…)
Energicznym ruchem
dłoni zakręcił kranik, odkładając lśniące pucharki do suszarki na naczynia.
Stał chwilę wsparty dłońmi o blat kuchenny. Nagła zmiana w zachowaniu Alice
wzbudziła w nim negatywne emocje. Z początku chciał zapukać do drzwi jej sypialni, by
zapytać o samopoczucie. Po krótkim namyśle uświadomił sobie, że jego zamiar nie
ma większego sensu. Przez chwilę w pomieszczeniu panowała obezwładniająca
cisza.
- Co Ty, Danny? - odezwał się głos z tyłu.
Zdezorientowany blondyn odwrócił się błyskawicznie za siebie. W progu kuchni pojawił się rozespany Andreas Stjernen.
- A, to Ty. - Daniel najwyraźniej odetchnął z ulgą.
Ilekroć potrzebował rady lub poparcia, u Andreasa zawsze je otrzymywał. I tym razem postanowił nie zwlekać z prośbą o pomoc. Zanim Andreas zdążył cokolwiek wywnioskować z wyrazu jego twarzy, ten przeszedł do rzeczy i po prostu wyznał to, co siedziało na dnie jego myśli od dłuższego czasu:
- Zależy mi na niej.
Stjernen nie dał po sobie poznać zaskoczenia. Od dawna podejrzewał, że pomiędzy młodym skoczkiem a Alice coś się dzieje. Wysłuchał chętnie opowieści Daniela ze wszystkimi szczegółami do końca. W odpowiedzi na to poklepał go jedynie po ramieniu, potrząsając głową z uznaniem.
- Miłość będzie tym, o czym marzysz, Dan.
Po czym zostawił blondyna samego w ciemnym pomieszczeniu. Chłopak postanowił nie spędzać reszty tej nocy na dłuższych przemyśleniach i udał się do swojego łóżka, by nie przespać całkowicie jutrzejszego poranka.
- Dobranoc, Alice. - przemknęła mu przez głowę ostatnia myśl tego dnia.
- Co Ty, Danny? - odezwał się głos z tyłu.
Zdezorientowany blondyn odwrócił się błyskawicznie za siebie. W progu kuchni pojawił się rozespany Andreas Stjernen.
- A, to Ty. - Daniel najwyraźniej odetchnął z ulgą.
Ilekroć potrzebował rady lub poparcia, u Andreasa zawsze je otrzymywał. I tym razem postanowił nie zwlekać z prośbą o pomoc. Zanim Andreas zdążył cokolwiek wywnioskować z wyrazu jego twarzy, ten przeszedł do rzeczy i po prostu wyznał to, co siedziało na dnie jego myśli od dłuższego czasu:
- Zależy mi na niej.
Stjernen nie dał po sobie poznać zaskoczenia. Od dawna podejrzewał, że pomiędzy młodym skoczkiem a Alice coś się dzieje. Wysłuchał chętnie opowieści Daniela ze wszystkimi szczegółami do końca. W odpowiedzi na to poklepał go jedynie po ramieniu, potrząsając głową z uznaniem.
- Miłość będzie tym, o czym marzysz, Dan.
Po czym zostawił blondyna samego w ciemnym pomieszczeniu. Chłopak postanowił nie spędzać reszty tej nocy na dłuższych przemyśleniach i udał się do swojego łóżka, by nie przespać całkowicie jutrzejszego poranka.
- Dobranoc, Alice. - przemknęła mu przez głowę ostatnia myśl tego dnia.
(…)
„Alice! Ty wciąż swoje!”. Musiała natychmiast dać temu spokój! Zeskoczyła z łóżka. Wyjrzała na korytarz i spokojnym ruchem wdrapała się po schodach na górę. Zajrzała do jednej z sypialni. Dźwięk naciskanej klamki sprawił, że chłopak rozbudził się odruchowo.
- Nie mogę zasnąć. - zaczęła Alice półszeptem.
- Chodź do mnie.
Nawet jeśli miał to być środek nocy, mogła na niego liczyć. Wtuliła się w jego objęcia i pogrążyła w kojącym śnie.
- Śpij spokojnie. - utulił kuzynkę.
Kilka Słów Od Autorki:
W związku ze zbliżającym się rozpoczęciem sezonu Pucharu Świata, zapraszam na rozdział trzeci. :)
W związku ze zbliżającym się rozpoczęciem sezonu Pucharu Świata, zapraszam na rozdział trzeci. :)
Hej :) dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga.... ale już go uwielbiam :* czekam na wiecej
OdpowiedzUsuńM. ( kiedy można spodziewać się kolejnego rodziału ? :D)
Bardzo miło mi czytać takie ciepłe słowa. Następny rozdział już w trakcie, być może wyjdzie w przyszłym tygodniu. :) ~~
UsuńZaprosiłaś, więc jestem!
OdpowiedzUsuńFajnie tu u ciebie, podoba mi się, szczególnie, kiedy z tle widzę Norwegów, wtedy to już nawet jestem w stanie jakoś znieść Prevca :D
Wszystko naprawdę dobrze się czyta, jestem ciekawa, co wydarzy się dalej ^^
Lecę nadrabiać zaległe rozdziały i przy okazji zapraszam do siebie na nowość :)
Życzę weny!
Buziaki :**
PS. Wybacz, że zostawiam link tutaj, ale nie widze za bardzo do tego miejsca... nie gniewasz się, co? :)
Usuńhttp://someday-again.blogspot.com/2016/12/1.html
Nie ma problemu! Bardzo się cieszę, że się podoba, staram się jak mogę:) Kolejny rozdział już niebawem. :)
UsuńDopiero trafiłam na Twoje opowiadanie ;)) i już wiem, że na pewno zostanę! Dawno nie widziałam, by ktoś z taką lekkością pisał (tak przynajmniej się czytało).
OdpowiedzUsuńJuż czekam na następny ;))
Pozdrawiam i zapraszam również do siebie ;))
Kiedy można spodziewać się nowego rozdziału? 😊
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać się nowego rozdziału? 😊
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać się nowego rozdziału? 😊
OdpowiedzUsuńMusiałam trochę zwolnić z pisaniem ze względu na szkołę, ale myślę, że przed Wigilią powinnam skończyć pisanie kolejnego rozdzialika. :)
Usuń